Wakacje na statku: tak czy nie?

Rejsy (ang. cruises), często połączone ze zwiedzaniem pięknych zakątków świata, są mniej popularne w Europie, ale za to w Stanach Zjednoczonych robią ogromną furorę. Zauważyłam również, że wielu moich znajomych sceptycznie podchodzi do takiego sposobu spędzania wakacji. Dlaczego? Z obawy przed chorobą morską, bezkresnym oceanem, nudą na statku … Nic bardziej mylnego! W tym poście postaram się Was przekonać, a przynajmniej zachęcić do wybrania się choć raz w życiu na cruise. Przedstawię wszystkie plusy i minusy, choć tych drugich jest moim zdaniem niewiele;)

Pierwsze moje wakacje na statku miały miejsce w sierpniu 2018 roku. Wypływałam z portu w Miami (jest to jedno z popularniejszych punktów, skąd odpływa większość wycieczkowców w USA). Rejs połączony był ze zwiedzaniem wysp: Honduras, Bahamy i Meksyk – tu 2 spoty Cozumel i Tulum. Płynęłam wtedy 9 dni olbrzymem, drugim co do wielkości na świecie statkiem Allura z Royal Carraibien Cruise. To wtedy zakochałam się w takim sposobie spędzania wakacji. To pływający, ekskluzywny kurort a może nawet małe miasteczko z wieloma atrakcjami, których nie sposób było ,,ogarnąć”! Dodatkowo zwiedziłam przepiękne 3 wyspy, które jeżeli chciałabym osobno zobaczyć, musiałabym wydać fortunę. Wtedy też obiecałam sobie, że co 2 lata będę wybierać się na takie wakacje:)

W styczniu br., zgodnie z obietnicą wybrałam się na kolejny rejs. Tym razem spędziłam 11 nocy na statku Epic z Norwegian Line, podczas którego zobaczyłam 7 przepięknych wysp na morzu karaibskim: Aruba, Curacao, St. Lucia, Barbados, Martinique, Guadelupe i Tortola. Port, z którego wypływał statek był w San Juan, na wyspie Puerto Rico. Przy okazji zwiedziłam również to piękne miejsce:)

Po dwóch rejsach śmiało mogę każdemu polecić i każdego zachęcić do takiego spędzenia wakacji. Czego możemy się spodziewać na takim wyjeździe? Sam statek, jak już wcześniej wspomniałam to pływający kurort, małe miasteczko. Znajdziemy w nim liczne puby, kluby, restauracje – serwujące kuchnie z całego świata, butiki, spa,  fryzjera, siłownię, kasyno, park z piękną roślinnością, boisko do gry w kosza, tenisa, kręgielnie, ściankę wspinaczkową, baseny, park wodny, kino, lodowisko, teatr, strefy wydzielone tylko dla dzieci i dla dorosłych itp. Pamiętajmy, im większy statek, tym więcej atrakcji:).

Wszystko na statku jest przemyślane i bardzo dobrze zorganizowane. Codziennie wieczorem dostajemy do kabiny plan dnia, rozpiskę z wszystkimi atrakcjami na kolejny dzień. Dowiemy się z niego np: w jakich godzinach i w których restauracjach serwowane będą posiłki z opisem menu, jakie odbędą się konkursy z nagrodami, imprezy tematyczne np. white party na basenie, gdzie możemy spróbować swoich sił w karaoke, czy będą występy komików tzw. stand up lub magików, co grają w teatrze, w którym klubie potańczymy a gdzie posłuchamy na żywo koncertu fortepianowego lub jazzowego. Na niektóre wydarzenia konieczna jest wcześniejsza rezerwacja, ze względu na ograniczoną liczbę miejsc.

Osoby, które cenią aktywny sposób spędzania czasu, mogą skorzystać z lekcji jogi, aerobiku na świeżym powietrzu, ze ścianki wspinaczkowej czy lekcji tańca. Dla wielbicieli wrażeń jest kasyno, w którym można spróbować swojego szczęścia;) Za dodatkową opłatą weźmiemy udział w zajęciach, na których nauczymy się makijażu czy podstaw malowania portretów/pejzaży. Każdy z pewnością znajdzie coś dla siebie. Atrakcji – uwierzcie mi nie brakuje!

Plan rejsu jest tak ułożony, aby pasażerowie mieli zarówno czas na zwiedzanie wysp, do których statek przypływa jak i czas na korzystanie z atrakcji przygotowanych na statku. Z reguły wygląda to tak, że jeden dzień jest na morzu a kolejny dzień na wyspie, gdzie schodzi się na ląd koło godziny 7-8 rano i wraca miedzy 17-19. Oczywiście nie ma przymusu schodzenia na ląd. Podczas takich postojów na statku są zaplanowane atrakcje dla osób, które zostają. Obsługa statku również oferuje możliwość wykupienia wycieczek w poszczególnych portach/wyspach. Są one często droższe niż te, które proponują miejscowe biura czy prywatne osoby po zejściu na ląd, więc warto o tym pamiętać i nie śpieszyć się z ich zakupem podczas rejsu. I pamiętajcie: koniecznie kabina z tarasem z widokiem na ocean! Nie ma nic przyjemniejszego jak codzienny relaks z książką i szum oceanu:)

A teraz minusy. Średnia wieku uczestników… Z reguły są to starsze osoby, głównie amerykanie będący na emeryturze i korzystający z życia. Dla jednych to minus, dla mnie to nie miało żadnego znaczenia. Alkohol i inne napoje typu soki, napoje gazowane są dodatkowo płatne. Niektóre atrakcje są również płatne, np. lekcje malowania, jogi, wybrane przedstawienia w teatrze, czy ekskluzywne restauracje. Wycieczki oferowane na statku są często dużo droższe od tych, które możemy kupić po zejściu na ląd. Codziennie do rachunku jest doliczany serwis w wysokości 10$ lub 15$ za sprzątanie kabiny, obsługę w restauracjach itp. Wizyta u lekarza kosztuje koło 150$, do tego ewentualne dodatkowe badania i leki mogą zrujnować nasz budżet, więc warto zaopatrzyć się przed rejsem w farmaceutyki. Koniecznie należy zabrać jakiś szal, chustę, gdyż pomieszczenia na statku są mocno klimatyzowane i warto zawsze mieć ze sobą coś, co można zarzucić na ramiona. To byłby na tyle w temacie minusów.

Podsumowując – polecam wszystkim taką formę spędzenia wakacji. Warto spróbować choć raz w życiu i samemu się przekonać, czy warto! Ja ze swojej strony zapewniam, że nie pożałujecie:)